Seria Skrwy bez porażki na wiosnę została skończona. Wiadomo było, że kiedyś ten dzień nadejdzie, ale liczyliśmy, że nie nastąpi to w potyczce z Skrą Drobin.
Mecz rozpoczął się od ataków gospodarzy, którzy wydawali się bardziej zdeterminowani na murawie od swoich rywali. Pierwsza bramkowa akcja miała miejsce w 5. minucie wtedy to nastąpiło duże zamieszanie w polu karnym Skrwy. Piłka trafia jednak w poprzeczkę i gola nie było. Dalej więcej z gry mieli drobinianie jednak niewiele z ich akcji wynikało. Wydawało się, że pomysły gospodarzy na rozegranie akcji kończą się na 30 metrów przed bramką przyjezdnych. Ci nastawili się na rozbijanie ataków i na grę z kontry. Jedna z nich w 22. minucie przeprowadzona przez Piotra Sadowskiego i Kamila Góreckiego kończy się rzutem karnym. Wspomniany Górecki centruje w pole karne, a tam piłkę otrzymuje Patryk Karczewski i szczęśliwie kieruje futbolówkę do siatki. Gol dość niespodziewany nie przynosi wielkich zmian na murawie. Dalej przeważają piłkarze Skry jednak brak im umiejętności wykończenia akcji. Coraz „widoczniejszy” na murawie jest za to arbiter, który kompletnie nie panuje nad zawodami. Z trybun daje się usłyszeć, że z pewnością zapomniał kartek. Przyznać trzeba, że myli się on solidarnie w obie strony. W 27. minucie dobrą okazję do strzelenia gola ma Marcin Kowalski. Na posterunku dobrze interweniuje Jakub Zieliński bramkarz Skrwy i nie ma gola. Niestety dla naszych chłopców w 38. minucie na indywidualny rajd decyduje się Bartłomiej Mielczarski. Mija on naszych obrońców niczym tyczki i mocnym uderzeniem doprowadza do remisu. Po tym zdarzeniu sam mecz się wyrównuje i Skrwa śmielej atakuje. W 40. minucie następuje faul przed polem karnym Drobina. Zawodnicy tego klubu mocno protestują, jednak sędzia jest nieugięty. Małe tego daje nawet żółtą kartkę graczowi Skry. Niestety dalej trwa chaos, w którym dużą rolę odgrywa bramkarz Skry Patryk Kwaśniewski. Zawodnik w pewnym momencie odchodząc rzuca piłkę w stronę arbitra i trafia go w głowę. Niedowierzanie zarówno na murawie jak na trybunach. Oddać trzeba, że samo uderzenie mocne z pewnością nie było, jednak było ono samo w sobie niesportowe i bramkarz gospodarzy powinien zobaczyć czerwoną kartkę. Niestety sędzia udaje, że nic się nie stało i daje tylko reprymendę graczowi gospodarzy.
Wspominam o tej sytuacji nie aby udowodnić, że przez to Skrwa później przegra, jednak pragnę ją przytoczyć z innego powodu. Jeżdżąc na wiele meczy z różnymi zespołami, spotykam różnych arbitrów. Kiedy trzeba zawsze ich chwalę, kiedy „zawalą” staram się krytykować, bo taka rola prasy. Ostatnio kilku arbitrów wydawało się wręcz obrażonych za moje wcześniejsze „wypociny” tak zostały moje teksty nazwane. Staram się zawsze zachowywać bezstronność, jednak obserwując dzisiejsze poczynania sędziego trudno nie oceniać, że jeżeli sędziowie sami się nie zaczną szanować to zawodnicy, kibice, działacze również nie będą tego robić. Z góry przepraszam za tą dygresję, jednak trudno przemilczeć taką pracę sędziego jak w niedzielnych zawodach.
W kolejnych minutach słaba praca sędziego, podkreślam w obie strony jest nader widoczna. Jednak na szczęście swoimi decyzjami z pewnością wyniku nie wypaczył i jest to niewątpliwy plus. Na szczęście na zawodach był obserwator z ramienia związku i będziemy oczekiwać, że pokieruje on młodego arbitra tak aby potrafił się znaleźć w danych sytuacjach meczowych.
Wróćmy do ważniejszych spraw czyli wydarzeń na murawie. Po zmianie stron znów przewaga należy do gospodarzy. W 52. minucie Hubert Krysztofiak egzekwuje rzut wolny. Kapitalnie uderza, a piłka wpada do siatki obok bezradnego Zielińskiego. Po stracie gola przebudzają się goście. Dwukrotnie zagrażają bramce Kwaśniewskiego, którego nie mogą zaskoczyć Kamil Górecki oraz Piotr Sadowski. W odpowiedzi kapitalne dwie sytuacje marnuje Marcin Kowalski. W obu przypadkach wychodzi w sytuacji sam na sam z Zielińskim i przegrywa z nim pojedynek. W 76. minucie tyle szczęścia nie mamy. Błąd krycia naszej obrony. Piłka trafia do nieobstawionego Michała Lemanowicza, który nie daje szans Zielińskiemu i podwyższa wynik meczu na 3:1. Bramkę kontaktową mógł, a może raczej powinien zdobyć Piotr Sadowski. Kapitalnie zabrał się z piłką, wpadł w pole karne i uderzył obok wybiegającego Kawaśniewskiego. Piłka o „milimetry” mija słupek i gola nie ma. Więcej goli w tej potyczce nie było. Skra wygrała ten mecz zasłużenie. Byli piłkarsko lepsi i grali dojrzalszą piłkę. Skrwa niosąca brzemię drużyny bez porażki widać było, że trochę to na nich poczynaniach ciążyło. Teraz przed nami kolejny ciężki mecz na własnym boisku ze Świtem. Co przyniesie przekonamy się już w niedzielę. Spotkanie o godzinie 15 w Łukomiu.
Skra Drobin - Skrwa Łukomie 3:1 (1:1) B.Mielczarski (38), H.Krysztofiak (52), M.Lemanowicz (76) – P.Karczewski (22)
Sędzia: D.Karasiński
Skrwa: J.Zieliński – Ma.Beksa, M.Pesta, J.Brzemiński, M.Niemczewski, J.Beksa, R.Kowalski, K.Kalinowski (77 D.Wolak), K.Górecki, P.Karczewski (81 Mi.Beksa), P.Sadowski
Skra: P.Kwaśniewski - J.Ciarkowski, D.Sawicki, J.Gąsiorowski, P.Kopczyński, A.Lewicki (69 K.Tyburski), M.Lemanowicz (79 K.Chorzewski), K.Marcinkowski, M.Kowalski, H.Krysztofiak, B.Mielczarski