Przed meczem pojawiały się głosy, że drużyny mogą ułożyć się na wynik. Wszystkich szukających teorii spiskowych musimy zawieść. Mecz był nader uczciwy, pełen walki i zaangażowania w 100% z obu storn. Tym razem o jedną bramkę lepsza okazała się nasza drużyna.
Już pierwsza akcja meczu w 4. minucie zakończyła się golem. Rzut rożny z prawej strony bramki strzeżonej przez Dariusza Malinowskiego wykonywał Kamil Górecki. Ładnie zacentrował na „drugi” słupek, gdzie zamykał akcję Mariusz Beksa. Wyskoczył ponad rywali i głową zagrał krzyżowo na bramkę gospodarzy czym zmylił bramkarza Orła i otworzył wynik tego spotkania. Ośmieleni szybkim prowadzeniem goście nie spuszczali z tonu. W 10. minucie w dogodnej sytuacji źle piłkę uderza Mateusz Sadowski i ta mija bramkę gospodarzy. Ci przez pierwszy kwadrans wydają się zaskoczeni. Po tym okresie zaczynają dochodzić do głosu. Sygnałem jest strzał z dystansu Piotra Widzyńskiego w 16. minucie. Uderzenie było celne jednak skuteczną paradą goalkeeper gości Kamil Piankowski ratuje swój zespół. Po minucie znów groźnie było w polu karnym przyjezdnych. Świetnie w polu karnym odnalazł się Marcin Sprycha. Precyzyjnie uderzył, a wspaniałą robinsonadą popisuje się Piankowski i gol nie pada. W odpowiedzi w przeciągu minuty dwukrotnie kapitalne okazje na wpisanie się na listę strzelców ma Piotr Sadowski. Nie potrafi on pokonać Malinowskiego i wynik nie zmienia się. W 28. minucie znów gorąco jest w szesnastce Skrwy. Zawodnicy Orła sygnalizują zagranie ręką, jednak sędzia tego meczu Michał Dziepak, nie przerywa gry. W 31. minucie ładnie w pole karne gospodarzy wbiegł Patryk Karczewski, złożył się do strzału jednak piłkę w ostatniej chwili wybił mu Dawid Krajęta. Końcówka pierwszej połowy wyraźnie należy do Orła. W 40. minucie piękną wrzutką w pole karne popisuje się Piotr Widzyński. Do piłki dobiega Kamil Kitombo i efektownym szczupakiem uderza futbolówkę. Piankowski po raz kolejny nie daje się pokonać i z niemałym trudem paruje piłkę na róg. W 43. minucie Mateusz Biegański łatwo ograł obrońcę Skrwy, wpadł w pole karne i uderzył w tzw. krótki róg. I tym razem lepszy był bramkarz Skrwy. W samej końcówce zakotłowało się przed bramką gości. Piłka niczym kula bilardowa odbijała się o zawodników obu drużyn i ostatecznie została wyeksponowana w pole i pierwsza połowa zakończyła się skromnym prowadzeniem Skrwy. Tej walki z pewnością nie brakowało w pierwszej połowie, a w drugiej było jej jeszcze więcej. Zawodnicy jednej i drugiej drużyny nie odstawiali nóg i głów. Walczyli o każdy centymetr boiska i z pewnością zebranej publiczności mogło to się podobać. Może nie było wielkich piłkarskich fajerwerków, jednak ta determinacja rekompensowała wszystko. W pierwszym kwadransie nie mieliśmy sytuacji bramkowych. Celny strzał na bramkę nastąpił w 57. minucie, kiedy to po uderzeniu Kamila Góreckiego nie dał się zaskoczyć Malinowski. Trener Bolimowski zirytowany brakiem uderzeń na bramkę rywali wprowadza na plac gry kolejnych zawodników. Istotną sytuacją dla dalszych losów meczu był niegroźny faul Kamila Góreckiego na zawodniku Orła. Sędzia nie był łaskawy dla zawodnika Łukomia i pokazał mu żółty kartonik, czego konsekwencją była „czerwień” gdyż wcześniej już kartkę żółtą otrzymał. Nie było to zbyt fortunne zagranie zawodnika, gdyż osłabił on znacząco drużynę w niegroźnej sytuacji. Mimo, straty gracza drugiego gola mogła zdobyć Skrwa. Jacek Beksa odzyskał futbolówkę w środkowej strefie podał do Mateusza Sadowskiego, który znajdując się w dogodnej sytuacji dał się ograć obrońcy. W 76. minucie daje o sobie znać młody napastnik Skrwy Kamil Bonisławski. Ruszył rajdem z połowy boiska, minął trzech rywali i gdy miał przed sobą tylko Malinowskiego uderzył obok bramkarza. Goalkeeper gospodarzy instynktownie i w sposób fenomenalny zablokował strzał zostawiając wysuniętą w tył nogę i gola nie było. Później na boisku rządził już Orzeł a Skrwa nastawiła się na kontry i obronę. Obronę czasem wręcz desperacją, ale przy tym bardzo ambitną. Goleszynianie atakowali wrzucali piłkę w pole karne rywali jednak brakowało strzałów, a z przytłaczającej przewagi niewiele wynikało. W 90. minucie dobrą wrzutką popisuje się Widzyński. Piłka trafia na 5. metr gdzie mija się z nią Piotr Borowski. Gdyby trafił byłby z pewnością gol. W doliczonym czasie gry Orzeł mógł jeszcze dwukrotnie doprowadzić do remisu. Najpierw w polu karnym przytomnie znalazł się Mateusz Biegański. Długo nie myśląc przymierzył przy słupku. Piłka szczęśliwie dla gości otarła się o nogę Daniela Wolaka i muskając słupek wychodzi na róg. Jeszcze po rogu gorąco jest w polu bramkowym Łukomia. Broniący się całą właściwie dziesiątką blokują strzały zawodników Goleszyna, co skutkowało, że piłka kopnięta została daleko w pole, a po chwili arbiter gwizdnął po raz ostatni w tym meczu Obie drużyny uraczyły nas dziś dobrym widowiskiem. Może nie był to mecz pełen świetnych akcji, gdzie piłka krąży od nogi do nogi, ale widać było niesamowitą ambicję obu drużyn. Pewnie w tym meczu najsprawiedliwszy byłby remis i niewiele do niego brakowało. Piłkarskie szczęście było dziś przy Łukomiu i dało im to upragnione pierwsze zwycięstwo tej wiosny i wymarzone 3. punkty. Można powiedzieć, że wreszcie bo w wielu meczach tego szczęścia zabrakło. Pisząc tę relację nie mogę pominąć kilku zawodników Skrwy którzy zagrali kapitalne zawody: Kamila Piankowskiego, który na linii wyczyniał niesamowite rzeczy. Świetny mecz zagrał Karol Kalinowski, który harował za dwóch, Mariusz Pesta, który był dziś nie do przejścia i po raz kolejny Jacek Beksa. Panowie stanowili o sile Łukomia w środku pola szczególnie po zejściu z boiska Góralskiego. Naszym chłopcom należą się brawa i jeszcze raz brawa. Mamy cel tzn. grać o utrzymanie i własny rozwój.
Orzeł Goleszyn – Skrwa Łukomie 0:1 (0:1) Mar.Beksa (4)
Sędzia: M.Dziepak
Orzeł: D.Malinowski – K.Kitombo, J.Rutkowski, P.Widzyński, D.Krajęta, M.Szczepkowski Ż, K.Dzikowski (65 S.Kobuszewski) M.Białek (79 Ł.Suliński) P.Brząkalski (46 Pi.Borowski), M.Sprycha (65 Prz.Borowski), M.Biegański Ż
Skrwa: K.Piankowski – Mar. Beksa, J.Brzemiński, D.Wolak Ż, M.Pesta Ż, K.Kalinowski Ż, J.Beksa, K.Górecki 2xŻ (70 CzK), M.Sadowski (85 Mi.Beksa), P.Karczewski, P.Sadowski (37 K.Bonisławski)